piątek, 11 czerwca 2010

chaos myśli

Jest czerwiec i pogoda sprzyja. Z nieba leje się skwar. W różnych zakątkach kraju niektórzy za pewne zastanawiali się czy aby ktoś nie zrobił im psikusa. Mieliśmy spektakularną porę deszczową, a teraz przyszedł chyba czas pory suchej. Kompletnie się pogubiłem, uwierzcie mi ale nie znam się na tych nowych porach roku. Z pokorą przyjmuję te temperatury i całą resztę która się z nimi wiąże, a narzekających pytam czy woleli wodę w piwnicy. Odpowiedź jest prosta, ale mimo to nie ukrywają swego niezadowolenia. Taki nasz urok.

Po deszczach, gdy zaświeciło słońce wszyscy naokoło zabrali się za koszenie trawy. To jeden z tych najwspanialszych zapachów, których możemy się spodziewać o tej porze roku, niby nic wielkiego… trawa, truskawki, nagrzana od słońca skóra i wytwarza się taka leniwa atmosfera. Po tym wszystkim z naładowanymi akumulatorami inaczej patrzy się w przyszłość, wszystko wydaje się łatwiejsze. Przynajmniej powinno.

Powtarzanie sobie, że od 3 tygodni piszę CV przestało być śmieszne jakieś 3 tygodnie temu. Dlatego poczyniłem odpowiednie kroki by ustabilizować swoją sytuację. Napisałem co trzeba, zakupiłem ładną białą teczkę z miejscem na nazwisko, z białym sznureczkiem, który można później starannie zawiązać. Wszystko w pełnej gotowości. Wszystko prócz mnie. Bo sam dokładnie nie wiem czego chcę. Wychodzi na to, że boję się jakiegokolwiek przywiązania. Stałej - czegoś co trzyma w miejscu, tworzy więź, zobowiązuje. I paradoksalnie przypominam sobie, że tego w życiu szukałem. Nic nie jest tak łatwe w chwili podjęcia ostatecznej decyzji jak w czasie jej projektowania. Jak się okazuje nie tylko w tym polu nie potrafiłem ostatnio podjąć jednoznacznej decyzji. Potrzebuję wielkiej reformy wewnętrznej i nie jest to nowa potrzeba.

2 komentarze:

  1. Doskonale rozumiem tę potrzebę przemian i ten strach przed stałością, pomimo wewnętrznej potrzeby posiadania jej.. oj, aż za dobrze rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też uwielbiam zapach koszonej trawy :)
    A co ustabilizowania się - to "prawdziwa dorosłość" zawsze przeraża. Ja pewnie dlatego przedłużyłam sobie swój stan "pseudodorosłości" drugim kierunkiem studiów.

    W każdym razie - powodzenia!

    OdpowiedzUsuń