środa, 2 czerwca 2010

Żaden czas nie jest dobry na...

Grześka nie znałem dobrze, właściwie pamiętam go dzisiaj jak przez mgłę. Gdzieś, kiedyś skrzyżowały się nasze życiowe drogi, byliśmy na cześć, przesiadywaliśmy w jednym miejscu i oddychaliśmy tym samym powietrzem. Sytuacja, w której było wtedy wiele takich samych osób jak ja czy on. Spotykali się tam wszyscy z okolicy, gdzie prawie każdy znał każdego. Miejsce cudowne bo wspominam i będę wspominał je zawsze bardzo dobrze, pomimo tego, że bez nas jest dzisiaj raczej bardzo puste. Na pewno jest inne, dalej wspaniałe ale materią tworzenia wspomnień było połączenie miejsca i ludzi. Miejsce bez ludzi nie ma już takiej mocy, a ludzi w większości już nie ma, żyją w innych miejscach, żyją swoim nowym życiem…

Kilkanaście dni temu w regionalnych Nowinach wyczytałem o śmiertelnym potrąceniu 25 latka w miejscowości K. Kierowca porzucił samochód na drodze i uciekł z miejsca wypadku, nie udzielając pomocy. Chociaż bez świadków nie można jednoznacznie określić jak cała ta sytuacja wyglądała, może od razu wiedział że nie ma już kogo ratować. Uciekał bo miał powód, który rozmijał się z jego późniejszym tłumaczeniem na komendzie. Przypominam sobie tamte okoliczne dróżki, wąskie, kręte otoczone lasem. Jeśli kiedykolwiek mówię o swoim jedynym wypadku samochodowym, to właśnie tam spektakularnie znajomy wpakował nas małym fiatem prosto w przydrożny rów. Oczywiście wtedy się nic nie stało. Tego szczęście nie miał jednak 25 letni mieszkaniec miejscowości I. wracając tej nocy do domu, właśnie tymi mało przychylnymi lokalnymi dróżkami. Los chciał, że 45 letni mieszkaniec miejscowości K. prawdopodobnie po zakrapianej imprezie postanowił usiąść za kółkiem i wrócić tak do domu. Tych informacji nie wyczytałem jeszcze z prasy, to miało okazać się dopiero po kilku dniach. A ja w między czasie zobaczyłem na portalu społecznościowym, jak znajome osoby wrzucają jedna za drugą zdjęcia Grześka przepasane czarnym kirem. Trochę mnie wcięło, ale zupełnie nie skojarzyłem tych dwóch spraw. Dopiero w rozmowie ze znajomym poukładałem elementy układanki i ogarnęło mnie takie dziwne uczucie.

Mój rówieśnik z pewnością zostawił kilka pootwieranych projektów, właśnie kończył studia, na pewno planował przyszłość ze swoją dziewczyną, gdzieś w oddali snuła się jakaś perspektywa pracy. Szybsze czy wolniejsze układanie życia, którego już teraz nie ma.
Dzisiaj pozostała po nim przede wszystkim pamięć. Podobno żyjemy póki w innych żyje pamięć o nas….  Dla Grześka ktoś z rodziny założył pośmiertne konto na wcześniej wspomnianej społecznościówce. Ciężko mi w wewnętrznej walce myśli dzisiaj określić czy to dobrze czy źle, czy jest to część tej pamięci czy zupełnie niepotrzebny krok. Na pewno jest to wspólne przeżywanie, które w takich momentach jest ważne…

Dni mijają, a sprawa nie ma jednoznacznego rozwiązania. Z nielicznych informacji nasuwa się kilka pytań, które aż proszą się o odpowiedzi, te raczej nie pojawią się szybko albo nie pojawią się wcale. Jednak jakkolwiek nie zakończy się całe postępowanie, i nawet jeśli ktoś ustali przebieg wydarzeń, to nic już nie wróci mu życia. A o życia kruchości nie myślimy na co dzień tak mocno dopóki nie gaśnie jedno z nich w naszym pobliżu.

5 komentarzy:

  1. Ludzie to mają zero wyczucia jednak :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm zauważyłem, że to ostatnio modne jest właśnie zakładanie takich kont. Nie rozumiem tylko po co. Po co rozgrzebywać jeszcze otwarte rany bliskich?

    Szkoda chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak sobie dzisiaj o tym myślę, to jednym chyba plusem jest czynnik informacyjny. W krótkim czasie inni mają szansę się o tym dowiedzieć. Pewnie sam dzisiaj nie miałbym o tym zielonego pojęcia. Jednak z drugiej strony sam fakt, że on wcześniej sam nie założył tam konta świadczy o tym, że nie chciał go mieć, co przemawia za tym, żeby nie robić tego teraz....

    Taka kontrowersja w tej historii, ale nie ona jest tu najważniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieszczęsna zmora polskich dróg.. nieodpowiedzialni kierowcy bez wyobraźni. Zabijają człowieka i dyla.. brak po prostu słów na to wszystko.

    Setki osób tak giną będąc jedynie suchą statystyką dopóki nie okaże się że to ktoś z naszych znajomych czy bliskich. Smutna rzeczywistość..

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta niekończąca się przestrzeń jest chyba tylko tutaj...

    OdpowiedzUsuń