czwartek, 14 października 2010

W cieniu dębu...

Miejscowość rodzinna mojej matki. Wioseczka wydawałoby się na końcu świata, gdzie wszystko potrafi zatrzymać się na chwilę. Słychać ostatnie koncerty świerszczy grzejących się w jesiennym słońcu, w oddali prace ciągników, ryk krów i szczekanie psów. Takie dźwięki, które nie powodują, że czujemy się jakbyśmy biegli, ale pozwalają na to by zrobić pauzę. Na to by przystanąć i mocno pooddychać tym co nas otacza.

Kilka dni temu byłem tam na cmentarzu. Jedna starowinka sprzątała groby. Najpierw myślałem, że są to groby jej bliskich, jednak po jakimś czasie spostrzegłem, że sprzątała po prostu wszystkie zaniedbane groby. Nagrobki zniszczone czasem i niszczejące dalej z braku opieki, zainteresowania, często bezimienne, bez tabliczek.

Ludzie mawiają, że żyjemy póki trwa pamięć o nas, ale i to krucha rzecz. Wydaje się, że pasowałoby coś po sobie pozostawić. Jakiś znak dla innych, ja tu byłem, żyłem, próbowałem nie ginąć w tłumie.

Pod starym dębem Jezus odpadł z zardzewiałego krzyża, w duchu żartuję sobie że podczas letnich upałów zszedł do cienia, ale w rzeczywistości widok takich niszczejących grobów jest przygnębiający. To znak, że umarła wszelka pamięć, znak że Ci którzy mieliby pamiętać również już odeszli. Chcielibyśmy, żeby coś po nas zostało, może czasami nawet po to żyjemy. Tylko czy postępujemy tak, żeby coś po nas zostać miało? Czy zasłużymy sobie na pamięć innych, a nawet jeśli to jak trwała ona będzie?

Lubię to miejsce, lubię wracać by odkrywać coś na nowo, doceniać coś czego dawniej nie było, mieć jedno z tych miejsc, które bez znaczenia w jakich okolicznościach się tam pojawiliśmy przywołuje do nas nadmiar potrzebnych nam myśli.
Lubię to miejsce, chociaż wiem, że to również element tego co już nigdy nie wróci, umarło a żyje właśnie w tych wspomnieniach i żyć będzie póki żyje tych wspomnień nośnik.

4 komentarze:

  1. Łukasz,
    ciekawe, czy mnie pamiętasz... Pewnie nie :) Już nawet nie wiem, na którym moim blogu się poznaliśmy... ;)
    K.
    http://smak-mysli.blog.onet. pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mam skrzywienie zawodowe jak patrzę na groby ....


    Kiedyś znikniemy, znikną ci co pamiętają - tak na prawdę nie zostawiamy nic trwałego. I zostaną bielejące kości, i może jakiś archeolog je znajdzie, dopisze jakąś opowieść do nich ;) Być może nawet w miarę prawdopodobną.
    Wbrew pozorom - nie smuci mnie to :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Musieliby mnie pochować gdzieś w szczerym polu, żeby taki archeolog się zastanawiał skąd i po co się tu wziąłem... na cmentarzu to taki standard by był.

    OdpowiedzUsuń