Całą sobotę byłem w mrowisku. Patrzyłem jak mrówki tłoczą się wokół porzuconych, gdzieś dawno ambicji. Jest cel, są środki by ten cel osiągnąć a wszystko po drodze jakby traciło swoje właściwości. Produkcja makulatury, dyplomów, kulminacja kombinacji wszelkich, by wypłynąć później na rynek którego nie ma. Taka nasza rzeczywistość.
Smutne, ale prawdziwe. Nadprodukcja - jednym słowem rzecz ujmując.
OdpowiedzUsuńI brakuje kogoś kierującego się zdrowym rozsądkiem, żeby to wszystko wycisnąć, przycisnąć, przewrócić na lewą stronę i zacząć na nowo.
OdpowiedzUsuń