poniedziałek, 31 stycznia 2011

09

Nigdy nie zasypiam, jest noc ciemna, przyjemna. Jest kameralnie. Możemy się tulić bez końca, z myślami, ze zmęczeniem. Sami, przytuleni, wpatrzeni w otchłań. Tam świat skrzy się jak iskierki, jak świętojańskie robaczki, jak gwiazdy, jak chwiejny na knocie świeczki płomień. Powietrze pachnie mrozem, świeżością, tajemnicą którą przyniesie poranek.

A o poranku nigdy się nie budzę. Przymykam coraz mocniej powieki, bo pod nimi jak w kinie wyświetlane są kolejne kadry filmu bez scenariusza. Pełna awangarda, nieokrzesany OFF, obietnica że już nic nigdy nie będzie czarno-białe. Przewracam się na oślep ściskając ciepłą poduszkę i rozklejając powoli oko zdaję sobie sprawę z tego, że mimo całej tej oprawy zawsze znowu jest jakiś poniedziałek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz