środa, 29 czerwca 2011

wesoły kalendarz / 39

W oddali pociąg, stukoczą tryby, towarowy skład o środku nocy. I ten deszcz, wszystko w rytm mi tu stuka, jak ostatnie kilka dni. Zwariowany weekend, w którym rozkurczałem godziny, zarywałem nocki, ścigałem się z własnym zmęczeniem. Wcześniej żołądkowe przygody, których nie życzę najgorszemu wrogowi, a teraz powinienem się pakować. Za kilka godzin ładuje się w autokar, zakładam słuchawki a z odtwarzacza sączyć się będą podkasty. 1200 km z groszami. Tak na początek, bo to nie pierwsze i nie ostatnie kilometry tego roku. Wiem, że to żaden wyczyn, te wszystkie kilometry, które czekają na mnie w lipcu, sierpniu czy wrześniu ale mocno czuję, że to kolejne ważne historie, spotkania, słowa jakie padną. Pozytywny scenariusz najbliższych miesięcy, a najlepsze, że to nie koniec. Tylko dolarów chyba muszę dodrukować...

wtorek, 21 czerwca 2011

Check me / 38

Przezwyciężanie własnych słabości cieszy mnie bardzo, jednocześnie daje pozytywnego kopa, stymuluje chęć do dalszego działania. Mam nadzieję, że to nie jest słomiany zapał i "za rogiem" nie zaliczę kolejnej porażki. Trzymać kciuki! Natomiast z rzeczy, które idą bardziej topornie to jednym tchem wymieniam pracę i pisanie pracy. Osiągnąłem powiatowe mistrzostwo lenistwa, w tej dziedzinie.
Zgłębiam tajniki najrozmaitszych rozpraszaczy co zdecydowanie nie sprzyja procesom twórczym. Załapałem coś małego na środę, miła odmiana w tym póki co wesołym ale monotonnym trwaniu. I muszę koniecznie wysłać się do PUPy, bo jakby nie patrzeć od kilku dni ubezpieczenia brak, a wiadomo licho nie śpi

sobota, 18 czerwca 2011

w mojej głowie / 37

Witam Was bardzo serdecznie w mojej głowie. Krótko nakreślę Wam możliwości oraz kierunki zwiedzania: Po stronie prawej znajduje się sala doznań, natomiast po lewej stronie zlokalizowana jest sala tortur. Proszę nie hałasować, poruszać się ostrożnie, nie dotykać eksponatów ani nie straszyć trwających aktywności. Sala doznań składa się z rzeczy przyjemnych, są to miłe wspomnienia, pozytywne doświadczenia, mniejsze i większe marzenia. Natomiast w sali tortur natraficie na przykre wydarzenia, na kompleksy, sprawy niepoukładane i to wszystko złe, co nie pozwala czasami nawet skupić myśli. Na wprost od wejścia znajduje się centrum korespondencyjne, dział multimediów i kontaktów z otoczeniem. Natomiast wyjścia ewakuacyjne znajdują się tutaj, tutaj i tutaj. Życzymy miłego zwiedzania i zapraszamy ponownie.

wtorek, 14 czerwca 2011

okruszki /36

Chodzę spać późno i śpię za długo. Z tych prób odespania ostatniego pół roku mam tylko bolesne poranki, w których to przewracam się z boku na bok zupełnie niezdecydowany. Ciało już chyba wyspane, a duchem chciałbym, w tym łóżku jeszcze "5 minut" pozostać. Tak, że jak już wstanę to czuję każdą "obracaną" setki razy część ciała i nagle stwierdzam, że ta monotonia z pozoru krótkich nocy była cyklem dla mnie odpowiednim.
Chciałbym skłamać, że szukam sobie zajęć ale najzwyklejsze porządki, gotowanie czy próba (zmuszenia tej najbardziej leniwej części mnie do) napisania (chociażby jednej kolejnej, od x miesięcy odkładanej) strony pracy to naturalny bieg rzecz. Za to wieczorny spacer (!), piwo wypite w nocy czy możliwość słuchania podkastów podczas gotowania, to już akcenty które poszerzają nie jeden z uśmiechów na twarzy.

sobota, 11 czerwca 2011

rozstania / 35

Znajoma, która razem ze mną odchodziła dzisiaj z zakładu pracy, który chcąc nie chcąc nazywaliśmy przez ostatnie pół roku Domem - powiedziała, że nie zostało tam po nas nic więcej jak dusza. Dodałbym do tego kilka dni bolącej głowy, garść siwych bądź straconych włosów. Mimo tego pozostaje jakiś żal. W środę po południu wszystko odłożyłem na kołek i to był początek mojego końca. Przed dopełnieniem formalności miałem luz, czas na wyciszenie się, poskromienie i ukołysanie myśli. Dzisiaj rano byłem święcie przekonany, że wpadnę, załatwię formalności. Podpiszę co trzeba, oddam co trzeba i co trzeba odebrać odbiorę i wyjdę. Tak przynajmniej mi się wydawało. Powietrze uleciało ze mnie w momencie, w którym musiałem stanąć przed tymi ludźmi, spróbować się pożegnać, powiedzieć kilka słów przez gulę, która utknęła gdzieś w gardle. Wzruszyłem się nie na żarty, gdy uświadomiłem sobie, że nie będę na co dzień oglądał tych wszystkich osób, z którymi i dla których pracowałem. Paradoksalnie ostatnio było tam duszno, ale żal kończyć, w momencie gdy to wszystko się dopiero zaczęło.

Miękki jestem.
A w poniedziałek mam iść porozmawiać z byłą szefową.
I nie wiem kompletnie, po co, na co, w jakim celu?

niedziela, 5 czerwca 2011

niedziela samotności / 34

Nie radzę sobie z opisywaniem rzeczywistości. Ciężko mi pisać, mówić. Myślenie idzie samoistnie, drugorzędną sprawą jest tego myślenia jakość. I tak od kilku dni bezskutecznie mielę swoje emocje przez sitko o coraz drobniejszych oczkach, a efekt tego działania prowadzi donikąd. Męczy mnie ten stan nieumiejętności poukładania faktów, które wydrukowało życie. Ktoś zawiódł, ktoś zaskoczył ale najbardziej nie mogę tych myśli uwolnić od kruchości życia, która pojawiła się tak blisko i w moim odczuciu bardzo niesprawiedliwie. Chociaż tych elementów życia nie da się w kategoriach sprawiedliwości bądź jej braku oceniać.

Poza tym grzeję się w słońcu, jestem aż ciepły z tego słońca. Taki dzień aplikowania sobie przyjemności trochę na siłę, bo niedzielne samotności z natury są szare.