wtorek, 22 listopada 2011

mroźny oddech / 48

Wieczorami, gdy zasiadam przy stoliku w kuchni widzę jak opustoszał mój krajobraz. Ostatnie liście dawno spadły z drzew, a cała reszta wyłaniająca się z mroku coraz częściej pokryta jest gęstą mgłą. Kontury budynków, różnokolorowe światła zakładów czy gęsty unoszący się dym nad kominem pobliskiej stolarni, to nieodłączne elementy tego jesiennego obrazu. Ucinam sobie takie nocne spacery od okna do okna. Cichy szelest pantofli depczących po skrzypiącym parkiecie znaczy niewidzialne ścieżki.
Z drugiej strony szkielety ogołoconych drzew, małe tlące się światło stacji paliw, która dopiero wiosną obudzi się na całą dobę. Gdy świat nie tonie we mgle widać czerwone światełka oddalonej o kilkanaście kilometrów telewizyjnej stacji nadawczej. Słyszę przejeżdżające nieopodal samochody. Ktoś późną nocą wybrał się w podróż, wraca do domu z pracy albo w tym samym celu z tego domu przed chwilą wyruszył. To wszystko takie przewidywalne, na swój sposób spokojnie czeka na kolejny późnojesienny mroźny oddech. Bo jeszcze tej nocy spadnie pierwszy w tym roku śnieg.

_______
Wpis w wersji audio <<

2 komentarze:

  1. Ostatnie kilka dni było u mnie bardzo sennych i pochmurnych. Nie chciało mi się ostatnio za bardzo wstawać z łóżka a jak już to robiłem, ze smutkiem stwierdzałem, że cały czas jest szaro i ponuro. Z drugiej strony zdecydowanie wolę taką jesień, niż mroźną zimę. Nie znoszę zimowych klimatów, no chyba że widzę je tylko na zdjęciach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja lubię zimę tylko wtedy kiedy mam mnóstwo czasu i nigdzie nie muszę wychodzić. Jeśli robię to z własnej woli i nic mnie nie goni, to wtedy mogę się zimą cieszyć ;-)

    OdpowiedzUsuń