sobota, 10 grudnia 2011

twórcza niemoc / 49

Turlam się od minuty.
Przewracam dobry kwadrans, z boku na bok.
Wiercę się tak ponad godzinę.

Gdy byłem młodszy kolekcjonowałem banały. Zbierałem masę słów, ubierałem je w kolorowe ubranka, przecinałem kropkami i układałem w nierównych szeregach. Pielęgnowałem te moje kolekcje całymi dniami. Rozrastały się do przyjemnych rozmiarów, cieszyły oko, ucho. Powoli najpierw nieśmiało dzieliłem się nimi ze światem, później coraz bardziej odważnie, aż po ciche utwierdzanie się w przekonaniu, że to co robię jest dobre.

Nic bardziej mylnego.

Dzisiaj jestem o te x lat starszy. Ciągle za młody ale jednak posiadam już sito o drobniejszych oczkach. Sito, które po otworzeniu moich zakurzonych ksiąg pozwala mi dokonywać selekcji tego co wyprodukowałem. Odławiam coraz więcej tego co mam wrażenie nie powinno ujrzeć światła dziennego. Łamie słowa, zdania, całe akapity. Nie zostawiam na nich suchej nitki podczas jednoosobowej cichej krytyki.

Turlam się od minuty.
Przewracam dobry kwadrans, z boku na bok.
Wiercę się tak ponad godzinę.
Turlam się w twórczej niemocy.

wpis w wersji audio>>

2 komentarze:

  1. Tak to już jest, że to, co w młodości wydawało nam się wspaniałe, po latach życiowej praktyki często wydaje nam się naiwne i niemądre. Z drugiej strony zastanawiam się, dlaczego ludzie tak chętnie pozbywają się się tego, co kiedyś stworzyli. Przecież to jest wciąż ich dzieło, ich własne dziecko, nawet jeśli jest już zakurzone i trochę zbyt naiwne. Chyba nie jestem w stanie wyrzec się mojej dawnej twórczości, nawet jeśli obecnie całkowicie się z nią nie zgadzam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego przestałam czytać stare listy, bloga, który gdzieś wisi w sieci i łapie kurz, czy notatki, które zostawiłam na ostatnich stronach zeszytów.
    Ostatnio niczego nie umiem opisać słowami (i w sumie do tego przywykłam).

    OdpowiedzUsuń