wtorek, 7 lutego 2012

kiepski sen /54

Siedzę wygodnie na kanapie, w ręku leniwie ściskam kubek zielonej herbaty i otula mnie przyjemne ciepło. Zupełne przeciwieństwo tego co za oknem, od kilkunastu dobrych dni mróz rozpędził się i wypełnia wszelkie możliwe szczeliny. Okleja świat swoim chłodnym oddechem i powoduje, że każdy kto postanowił opuścić swoją przestrzeń życiową teraz trzęsąc się straszliwie marzy o ciepłym kocu i kubku z moją herbatą.  I tak kilka dni, mróz goni a ja uciekam. Otulam się ciepło, najcieplej. Uczuciem, herbatą, kocem, myślami.  Minus 10, minus 15, 20, 25 a nawet 29. Przecieram oczy, grzeję się z daleka od tego co wskazuje termometr i od miejsca z termometrem związanym.
Moja pozycja wydaje się zbyt wygodna na bierne przyglądanie się manifestacjom, które w tym czasie mają miejsce w całym kraju, na informacje o śmierci Wisławy Szymborskiej czy zamieszaniu jakie wywołała matka ukrywająca zwłoki swojego 6 miesięcznego dziecka pod gruzem i śniegiem. Rzeczywistość poza ciepłym miejscem wydaje się jakimś niekończącym kiepskim snem, który śnimy każdej nocy i po którym budzimy się mocno niewyspani.