Im bardziej niepewna moja sytuacja tym łatwiej pękam. Wczoraj kilka rys, dzisiaj kilka rys. Stawiam się do pionu, żeby nie upaść. Nie mam wielkiego wsparcia w ludziach, jest K. bez której nie chciałoby mi się nawet wstać rano i są chłopaki daleko ale mocno. Taki mój mały świat.
Leczę chandrę dziwnymi zachciankami. Trafiło na odrdzewiacz zza wielkiej wody. Szału nie ma. Jak cola z wodą, cukrem wanilinowym i dużo gazu. O co tyle hałasu? Najważniejsze, że smakowało Forestowi podczas odznaczenia za zasługi w sporcie u prezydenta Kennedy'ego. Pamiętacie tę scenę?
Z filmu bardziej, niż napój pamiętam pudełko czekoladek ;) Zapewne to przez moje łakomstwo...
OdpowiedzUsuń