niedziela, 12 maja 2013

Upadek / filmowo 60

Jest taki moment, granica, która przekroczona powoduje, że człowiek niegodzący się z otaczającą go rzeczywistością w nieobliczalny sposób wychodzi na ulicę. O tym jest film Upadek z Michaelem Douglasem z 1993 roku. Oglądałem go w różnych momentach swojego życia. Różnie wyglądało pojmowanie przeze mnie rzeczywistości. Dzisiaj zadedykowałbym go władzy, jako ostrzeżenie. Bo mam wrażenie, że wśród nas jest coraz więcej ludzi którzy mają już niewiele to stracenia.

piątek, 10 maja 2013

Rozerwanie / 59

Absurd wypełniania druczków, dostarczania dokumentów, potwierdzania, oświadczania nie zna granic. Najlepsze w tym wszystkim są sytuacje nielogiczne. Daremne produkowanie makulatury, które ma na celu potwierdzenie słuszności zatrudnienia takiej a nie innej ilości urzędników. Sztuczne sytuacje, których nie potrafię zrozumieć. Wszystko doprowadziło do konieczności skasowania dwóch zawartych umów i przeorganizowaniu ich na nowo. Niech żyje miesiąc, który ma 45 dni i pieniądze, których nie ma.

poniedziałek, 6 maja 2013

pomajówkowo /58

U zbiegu ulic Mściwoja II i Kupały w Gdańsku jest mały staw. Kilka drzew, niedzielni wędkarze, ludzie którzy o poranku wybrali się na spacer bądź wyprowadzić swoje radosne czworonogi. Siedzę w niedzielny poranek na ławce i przyglądam się jak w oddali pływają kaczki i gospodarz łabędź.





























Czas do zagospodarowania między 9 a 15stą. W torbie książka kupiona bardzo okazyjnie dzień wcześniej. W głowie tylko jedno miejsce. Wrócić w okolice gdańskiego molo. Jeszcze raz poczuć te zapachy, bezkarnie pogapić się na spacerujący tłum i panów, dla których czas zatrzymuje się przy partyjce szachów. Rozpakowałem się w majowym słońcu i podgryzałem akapit za akapitem. Fantastyczna książka, na którą nie trafiłbym za pewne żadnymi ze znanych mi kanałów. Doświadczenie - dziecko przypadku. Tak jak lubię. A w środku. Prawdziwa historia. Autor, ojciec dwójki upośledzonych chłopców. Z niebywałym poczuciem humoru oswaja tą niepełnosprawność. Oswaja to co dla niektórych wydaje się końcem świata. To co inni nazwaliby karą nazywa darem. I na odwrót, dla tych którzy czuję się obdarzeni koniecznością bycia delikatnym w obliczu tego co ich spotkało - on jest zupełnie niedelikatny. To książka, która ponoć ma spowodować, że poczujemy się lepiej. Wnika w kilka chwil, momentami mocno bawi, ale jednak zostawia po sobie również mocny ładunek smutku. Takiego życiowego. Uświadamia, że na niektóre sprawy kompletnie nie mamy wpływu. I przypomina, że myślę o niej w kraju w którym oswajanie niedelikatnych tematów bywa bardzo trudne. Zresztą w delikatnych tematach i u mnie cienka jest granica między śmiałym oswajaniem a niesmacznym dowcipem. Zdradziłem chyba niewiele w nieskładnym słowotoku, więc domknę to krótką klamrą. Polecam!

niedziela, 5 maja 2013

majowe 3miasto /57

Sobotnie majowe południe. Siedzę na murku między gdańskimi blokami. Pod falowcem starszy pan z psem czeka na swoją małżonkę, dzieci pląsają wesoło w piaskownicy, ludzie wchodzą i wychodzą z osiedlowego sklepu, małej piekarni. Beztroskie trwanie. Gdzieś pomiędzy pierwszymi ciepłymi promieniami wiosennego słońca a szybkim i na zimno przeszywającym wiatrem. Życie ma mnóstwo takich łatek, które nie przyszyte ulatują ponad nami.
________________________________________________________________________________
Po południu jadę do Parku Reagana, do miasta zawsze idealnie pasuje mi Chilli Zet. Udany koncept muzycznego klimatu, który zawsze sprawdzał się do krążenia po Rzeszowie równie smacznie ubiera zmysły w Trójmieście. Ostatecznie kieruje się na gdańskie molo. Tylko jego brakowało do "kolekcji". Mnóstwo ludzi, ładna pogoda, majówka. Nic dziwnego. Błękitne niebo zaciągnięte gdzieniegdzie pędzlem z białą farbą. Słońce grzeje w twarz, w plecy popycha wiatr. Ludzie pędzą na rowerach, wrotkach, rolkach, deskach i innych wynalazkach. Seniorzy odstawiają nordic walking. Od mola pachnie ciepłym piaskiem, morzem, świeżo smażoną rybą. Brnę przed siebie by wzrokiem dotknąć jak najbliżej morza. Gdy wracam uzupełniam obraz o to co wcześniej pominąłem. Gromadka starszych panów przygląda się pasjonującej rozgrywce. Jeszcze dalej kolejna grupka.  Jakaś dzika zazdrość powoduje, że bez zegarka w ręce przysiadam się by samemu obejrzeć bezpłatną rozgrywkę mistrzów na świeżym powietrzu. Warcaby w akcji. Trochę dalej szachy, karty a nawet domino. Jak dla mnie totalny high life.