poniedziałek, 6 maja 2013

pomajówkowo /58

U zbiegu ulic Mściwoja II i Kupały w Gdańsku jest mały staw. Kilka drzew, niedzielni wędkarze, ludzie którzy o poranku wybrali się na spacer bądź wyprowadzić swoje radosne czworonogi. Siedzę w niedzielny poranek na ławce i przyglądam się jak w oddali pływają kaczki i gospodarz łabędź.





























Czas do zagospodarowania między 9 a 15stą. W torbie książka kupiona bardzo okazyjnie dzień wcześniej. W głowie tylko jedno miejsce. Wrócić w okolice gdańskiego molo. Jeszcze raz poczuć te zapachy, bezkarnie pogapić się na spacerujący tłum i panów, dla których czas zatrzymuje się przy partyjce szachów. Rozpakowałem się w majowym słońcu i podgryzałem akapit za akapitem. Fantastyczna książka, na którą nie trafiłbym za pewne żadnymi ze znanych mi kanałów. Doświadczenie - dziecko przypadku. Tak jak lubię. A w środku. Prawdziwa historia. Autor, ojciec dwójki upośledzonych chłopców. Z niebywałym poczuciem humoru oswaja tą niepełnosprawność. Oswaja to co dla niektórych wydaje się końcem świata. To co inni nazwaliby karą nazywa darem. I na odwrót, dla tych którzy czuję się obdarzeni koniecznością bycia delikatnym w obliczu tego co ich spotkało - on jest zupełnie niedelikatny. To książka, która ponoć ma spowodować, że poczujemy się lepiej. Wnika w kilka chwil, momentami mocno bawi, ale jednak zostawia po sobie również mocny ładunek smutku. Takiego życiowego. Uświadamia, że na niektóre sprawy kompletnie nie mamy wpływu. I przypomina, że myślę o niej w kraju w którym oswajanie niedelikatnych tematów bywa bardzo trudne. Zresztą w delikatnych tematach i u mnie cienka jest granica między śmiałym oswajaniem a niesmacznym dowcipem. Zdradziłem chyba niewiele w nieskładnym słowotoku, więc domknę to krótką klamrą. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz